Wesołych Świąt
23 12 2019 Komentarze : Comments OffKategorie : blog
Mylił się ten, kto myślał, że podwyżka wody, ścieków i śmieci zaspokoi podwyżkowe ambicje burmistrza Włodarskiego. Tym razem zamierza podnieść praktycznie wszystkie możliwe stawki podatków lokalnych, na których wysokość władze gminy mają wpływ. I nie przeszkadza mu wcale fakt, że Łęczna i tak już jest na 3 miejscu wśród miast powiatowych lubelszczyzny pod względem kosztów usług komunalnych. Mówiąc wprost - w Łęcznej jest drogo, a będzie jeszcze drożej!
Ranking opłat za usługi komunalne przygotowała firma Curulis, w swoim zestawieniu biorąc pod uwagę opłaty za wodę, odprowadzanie ścieków, wywóz śmieci, parkowanie, ceny biletów w komunikacji publicznej oraz podatek od nieruchomości. Jak widać Łęczna jest w ścisłej czołówce. Jednak rządząca gminą Wspólna Sprawa z Włodarskim na czele wydaje się tym nie przejmować i zamierza wydrenować kieszenie mieszkańców Łęcznej jeszcze bardziej. Skądś musi wziąć pieniądze by dopiąć budżet. Nie zredukuje przecież kolejnych pączkujących etatów w urzędzie i jednostkach podległych czy też nie ograniczy głupich wydatków czy podwyżek płac dla politycznych kolegów. A w każdym budżecie takich niepotrzebnych i bzdurnych wydatków można znaleźć na kwotę kilkuset tysięcy złotych.
Na najbliższą sesję burmistrz zaproponował podwyżkę podatku od nieruchomości (we wszystkich jego rodzajach), podatku od środków transportowych, podatku rolnego, a nawet opłaty od posiadania psów. Tłumaczy to tym…uwaga…, że stawki podatków nie były podnoszone od 2013 r. Ciekawe w takim razie dlaczego Łęczna jest tak wysoko w rankingu najdroższych miast lubelszczyzny? Chyba zapomniał, że to on i jego poprzednik hołdują przecież zasadzie, że jak już podnosić podatki i opłaty lokalne to porządnie, by później udawać, że w kolejnych latach udało się uratować mieszkańców od podwyżek. Co proponuje Włodarski możecie zobaczyć poniżej klikając w odpowiednie projekty uchwał.
projekt uchwały podatek od nieruchomości
projekt uchwały podatek od środków transportowych
projekt uchwały opłata od posiadania psów
O tym czy podwyżki zaproponowane przez Włodarskiego wejdą w życie radni zdecydują już za kilka dni podczas sesji 27 listopada. Oczywiście poinformuję państwa o wynikach imiennego głosowania. Będę rekomendował radnym odrzucenie w/w projektów uchwał, a tym samym niepodnoszenie podatków.
Na koniec ciekawostka. Pomimo, iż wynik głosowania (teoretycznie) jest sprawą otwartą, burmistrz wkalkulował już podwyżkę podatków do dochodów budżetu gminy na przyszły rok. Sprytne prawda? Już słyszę te teksty w stosunku do radnych: “albo podwyżka podatków albo cięcia wydatków na inwestycje w waszych okręgach”. A więc mieszkańcu płacz i płać, bo przecież w Łęcznej musi być drogo! Nie zapomnij tylko zapytać swojego radnego jak i dlaczego tak głosował. A władze sąsiednich gmin ucieszą się z kolejnych mieszkańców Łęcznej zmieniających miejsce zamieszkania np. na gminę Puchaczów, Ludwin czy Cyców. U nich jest przecież zdecydowanie taniej i to nie tylko pod względem podatków i opłat. Można?
P.S. Pewnie myślicie, że w zamian za podwyżki w kolejnym budżecie będzie moc inwestycji? Możecie zapomnieć. Ale o tym już w kolejnym wpisie.
Jak co roku zbierałem od Was propozycje do budżetu gminy na kolejny rok w myśl zasady, że Łęczna powinna rozwijać się zgodnie z wolą jej mieszkańców, bo to oni najlepiej wiedzą jakie mają potrzeby i jak należy je rozwiązać. Otrzymałem sporo propozycji. Co prawda nie wszystkie dotyczyły zadań gminy czy jej terenów, a część należało zweryfikować lub doprecyzować. Ostatecznie zgłosiłem (samodzielnie i wspólnie ze Zbigniewem Łagodziński i Adamem Suszem oraz innymi radnymi) 17 wniosków do budżetu gminy na 2020 rok. Oto one:
Wrzesień to miesiąc, w którym rozpoczyna się tworzenie projektu budżetu gminy Łęczna na kolejny rok. Urząd miejski wymyśla i promuje “wicebudżety” czy “bużet zielony”, gdzie pula środków to odpowiednio 50 i 18 tys. zł. Można by rzec, że to aż śmieszne, bo przecież co można zrobić za 18 tys. zł w temacie miejskiej zieleni? Dlatego my tradycyjnie czekamy na wasze propozycje do przyszłorocznego budżetu. Napiszcie je w komentarzach lub prześlijcie do nas mailem, a my złożymy za Was wnioski budżetowe. Czasu nie pozostało już wiele, bo termin składania wniosków upływa 20 września.
Dlaczego to takie ważne? Pamiętamy doskonale, jak kiedyś Kosiarski a teraz Włodarski bardzo często tłumaczy się właśnie brakiem wniosków mieszkańców w sprawach konkretnych inwestycji. Stwierdzenie „przecież nikt z mieszkańców się do nas w tej sprawie nie zgłaszał” słyszymy od wielu lat. Dlatego zachęcamy do maksymalnej aktywności właśnie teraz, kiedy tworzenie budżetu dopiero się rozpoczyna.
Jeśli masz więc pomysł na nową inwestycję w mieście, nieważne czy dużą czy choćby najmniejszą wystarczy, że do 18 września prześlesz go na adres redakcja@lle24.pl lub do któregoś z radnych Lepszej Łęcznej. Swoje propozycje możecie także umieścić w komentarzu do tego wpisu na blogu LLE24.pl. Radni Lepszej Łęcznej, wypełnią za Ciebie wniosek budżetowy i przekażą go do urzędu.
Dlatego zachęcamy do aktywności i zgłaszania nam Waszych propozycji. Wszyscy miejmy wpływ na kształt naszego miasta, bo bierność w tym temacie oznacza, że kształt ten wyznaczy nam zza biurka jeden czy drugi urzędnik, który Łęczną widzi jedynie zza szyby swojego samochodu.
Od początku mojej przygody z Radą Miejską w Łęcznej rozwiązanie problemu zbyt małej ilości parkingów było i jest moim priorytetem. I choć ta kwestia, ze względu na opieszałość w działaniu obecnego burmistrza i brak działania jego poprzednika rozwiązuje się o wiele wolniej, niż chcieliby tego niektórzy radni oraz mieszkańcy, to jednak warto odnotować na tym polu kolejny sukces Lepszej Łęcznej. Nasz wielokrotnie na przestrzeni lat składany wniosek o remont parkingu przy ul. Braci Wójcickich w końcu doczekał się realizacji.
Mimo, iż parking ten istniał od dawna, to jednak jego stan był po prostu tragiczny. Dziury, nierówności, a po deszczu kałuże wypełnione wodą na kilkadziesiąt centymetrów i wszechobecne błoto. Teraz ma się to zmienić. Parking zostanie wyrównany i utwardzony kruszywem.
Jest to już kolejny wniosek Lepszej Łęcznej, który po wielu latach doczekał się realizacji. Choć koszt tego przedsięwzięcia to może kilkanaście tys. zł, to na jego wykonanie trzeba było czekać przez niemal 2 kadencje. W tym przypadku cieszy mnie fakt, że burmistrz Włodarski realizuje program Lepszej Łęcznej. Jestem także przekonany, że parking ten nie doczekałby się remontu, gdybym nie nagłośnił faktu, bezsensownego remontu betonowego parkingu przy szkole przy ul. Piłsudskiego (można o tym przeczytać TUTAJ) – warto dodać parkingu dla nauczycieli. A przecież za tą kwotę można by dokonać remontów kolejnych parkingów ziemnych, które od lat nie mogą doczekać się utwardzenia. Na remont czekają jeszcze parkingi przy ul. Wojska Polskiego czy przy ul. Jaśminowej. Może one też doczekają się realizacji. Na pewno zrobię wszystko, aby i te wnioski Lepszej Łęcznej zostały zrealizowane i to najlepiej jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że burmistrz Włodarski, tym razem nie będzie wzorował się na swoim poprzedniku i nie będzie blokował realizacji tych wniosków.
Podczas, gdy w mieście mamy jeszcze drogi ziemne, a mieszkańcy parkują na błotnistych parkingach, które od lat nie mogą doczekać się utwardzenia, burmistrzowi Włodarskiemu zamarzył się parking z kostki brukowej … przy szkole przy ul. Piłsudskiego. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obecny tam od lat parking jest wybetonowany. Inwestycja ma kosztować ponad 130 000 zł.
Oczywiście, gdy radni lub mieszkańcy wnioskują od lat o drobne inwestycje typu kruszywo na drogi wiejskie, utwardzenie dróg czy parkingów słyszą, że w budżecie gminy nie ma nawet tysiąca zł wolnych środków. Tutaj jednak okazuje się, że środki się znalazły i to wcale nie małe. Sami zobaczcie.
Żeby było ciekawiej podczas zmian w budżecie burmistrz nie pochwalił się radnym swoim pomysłem. Pozostał on niezauważony w gąszczu co sesyjnych zmian budżetowych. Sprawa wyszła na jaw dopiero na ostatnim posiedzeniu komisji finansów, w czasie omawiania nowych zmian w budżecie, które miały dopiero pojawić się na sesji. Okazało się, że do wspomnianej sumy 130 000 zł należy dołożyć jeszcze kilka tys zł. Gdy zaczęliśmy drążyć temat okazało się, że cała inwestycja, a więc droga dojazdowa oraz parking wyniesie blisko 150 000 zł. O jaki teren chodzi dokładnie możecie zobaczyć poniżej (droga i dalej parking za budynkiem szkoły).
O ile więc remont drogi dojazdowej do szkoły oraz bloku można uzasadnić, szczególnie że partycypować w kosztach ma SM Batory, o tyle wydawanie 100 000 zł na przebudowę betonowego parkingu, na parking z kostki brukowej to już zakrawa moim zdaniem o głupotę lub zwyczajną niegospodarność, szczególnie mając na uwadze, ile mamy jeszcze w mieście parkingów i dróg ziemnych. Nie tylko ja, ale także inni radni z komisji finansów byli tym pomysłem zbulwersowani. Ciągle słyszymy przecież, że nie ma nawet grosza na cokolwiek, a tu proszę - lekką ręką wydaje się ponad 100 000 tys. zł na zbędą inwestycję. Nie widzę tutaj żadnego uzasadnienia, jeśli chodzi o celowość i gospodarność. Dlatego też podczas posiedzenia komisji zgłosiłem wniosek o wykreślenie z uchwały tego zadania i przeznaczenie tychże środków na inne cele (np. utrzymanie zieleni czy zakup kruszywa). Przez blisko pół godziny przewodniczący komisji finansów J. Skibiński nie chciał dopuścić tego wniosku pod głosowanie. Najpierw domagał się pisemnego wniosku, następnie poddawał w wątpliwość jego formę i treść, aż w końcu nie poddał wniosku pod głosowanie. Zarządził głosowanie nad całością uchwały. Większość członków komisji zagłosowało przeciwko, a przewodniczący zamknął posiedzenie komisji. Postanowiłem więc o przebiegu posiedzenia komisji poinformować radnych oraz mieszkańców na sesji. I tutaj niespodzianka. Skarbnik miasta nie zgłosiła uchwały w sprawie zmian w budżecie gminy do porządku obrad sesji. Czego się przestraszyła? Czyżby burmistrz bał się, że radni dowiedziawszy się o tej inwestycji i przesunięciach środków zagłosują przeciwko. A może bali się, że o sprawie dowiedzą się mieszkańcy? Przecież miało to być załatwione po cichu bez niepotrzebnego rozgłosu. Nic z tego!
Tak oto nowy burmistrz wydaje nasze (podatników) pieniądze. Na niepotrzebną inwestycję znajduje ponad 100 000 zł, a na często niezbędne wydatki odmawia przekazania choćby kilkuset zł - o tym jednak w kolejnym wpisie. I na koniec ciekawostka. Środki, za które miał powstać parking z kostki wystarczyłyby do utwardzenia wszystkich ziemnych, błotnistych parkingów w mieście. No ale przecież od lat nie ma pieniędzy, przynajmniej oficjalnie.
Do sprawy na pewno powrócę, gdyż jestem pewny, że urząd tak łatwo nie zrezygnuje z tej inwestycji. Uważacie, że ta inwestycja jest niezbędna?
Dokładnie 8 lat temu złożyłem moją pierwszą interpelację w sprawie budowy chodnika do szpitala od strony osiedla Bobrowniki. Następnie co roku składałem w tej sprawie wnioski do kolejnych budżetów gminy. Kilka razy wniosek poddawany był pod głosowanie czy to na komisji finansów czy też na radzie miejskiej. Za każdym razem został odrzucany za sprawą większości złożonej z radnych wspólnej sprawy w sukurs z burmistrzem Kosiarskim. Przez te wszystkie lata zarówno ja, jak i mieszkańcy Łęcznej słyszeliśmy setki pokrętnych tłumaczeń zarówno byłego burmistrza, jak i jego radnych, dlaczego chodnika nie da się zbudować. Brak środków, prywatny teren, a nawet zwykłe nie bo nie, to tylko niektóre z nich. Nie będę już przypominał nazwisk radnych, którzy wielokrotnie głosowali przeciwko budowie tego chodnika. Niektórym już mieszkańcy podziękowali za reprezentowanie, a niektórzy pełnią jeszcze najważniejsze funkcje w radzie miejskiej. Nie mniej jednak końcu się udało. Powstała ostatnia część chodnika zaczynająca się od Orlika, a dobiegająca do chodnika biegnącego wzdłuż nowego odcinka ul. Wierzbowej. Mój wniosek został zrealizowany. Dotrzymałem słowa.
Cieszę się, że mieszkańcy nie będą już musieli chodzić po błocie. Cieszę się również, że 8 lat robienia na złość mieszkańcom Łęcznej dobiegło końca. W końcu cieszę się, że burmistrz Włodarski dotrzymał danego mi kilka miesięcy temu słowa, że brakująca część chodnika powstanie. Dlatego też cieszę się, że jeden z najważniejszych moich punktów programowych jako radnego został zrealizowany. Nie tak dawno również udało się przebudować parking przy ul. Wierzbowej i zwiększyć ilość miejsc parkingowych. Oba te punkt programowe są ściśle ze sobą związane za sprawą przebudowy i przedłużenia ul. Wierzbowej w kierunku szpitala i oba były moimi sztandarowymi postulatami od 2010 r.
Poniżej można zobaczyć jak kiedyś wyglądał wydept oraz jak przebiegają pracę nad nowym chodnikiem, który właśnie został ukończony.
Wydaje się, że na nic zdało się przesunięcie w czasie procedowania uchwały dotyczącej ustalenia nowych (drastycznie wysokich) stawek opłat za śmieci w Łęcznej. Po dwóch posiedzeniach komisji rewizyjnej rady miejskiej przedstawiciele urzędu miasta pozostali nieugięci, co do sporządzonej przez siebie kalkulacji kosztów i wydaje się, że powoli przekonują radnych do podwyżki. Komisja ostatecznie rekomendowała przyjęcie stawek 17 i 25 zł za śmieci. Rada miejska zagłosuje w tej sprawie 10 kwietnia.
Warto odnotować, że do tej pory PGKiM nie przedstawił radnym szczegółowej kalkulacji kosztów swojej oferty. Odkładano, obiecywano, aż w końcu przedstawiono kilkustronicową kalkulację, z której…..dalej niewiele wynika, a na pewno nie to, czego oczekiwali radni. Radny Łagodziński wielokrotnie na obu posiedzeniach komisji wskazywał, że spółka powinna przedstawić szczegółową kalkulację punkt po punkcie, kwota po kwocie, co konkretnie składa się na łączną cenę usługi odbioru i zagospodarowania odpadów w Gminie Łęczna. Proste prawda? Jak widać nie, bo takowej kalkulacji się nie doczekaliśmy i zapewne nie doczekamy. Przedstawiciele spółki w sukurs z kierownictwem urzędu przekonywali radnych, że przecież nie może być taniej, a i tak dobrze, że nie będzie jeszcze drożej. Skądś to znamy prawda? Tylko burmistrz siedział taki milczący, a przecież pełni funkcję właściciela PGKiM. Szkoda tylko, że jakoś tego nie widać.
Należy także zauważyć, że umowa na odbiór odpadów pomiędzy gminą a spółką skończyła się bodajże z końcem lutego tego roku. Z przetargiem czekano i czekano, no ale przecież były wybory. Teraz natomiast straszy się radnych dziurą budżetową, zbyt niskimi stawkami oraz rezygnacją z niektórych gminnych inwestycji. Zwróciłem uwagę, ze zamiast tracić czas na przetarg, który i tak wygra PGKiM należało w trybie in-house zlecić spółce odbiór odpadów. W końcu gmina, która posiada własną spółkę komunalną, własne wysypisko z którego korzystają inne gminy i instalację regionalną powinna mieć niższe stawki niż gminy, które takiej infrastruktury nie mają i muszą korzystać np. z wysypiska w Łęcznej. Jednak nic z tych rzeczy, w Łęcznej musi i raczej będzie drogo.
Zwróciłem także uwagę na to, że komisja skupia swoją uwagę na tym jak załatać dziurę w budżecie, która jak wynika z wyliczeń urzędu powstaje z powodu zbyt niskich dotychczasowych stawek opłat za śmieci, a nie na tym, że należy zweryfikować koszty ponoszone przez gminę i PGKiM, które składają się na całość kosztów systemu śmieciowego. Tylko w ten sposób można myśleć o obniżeniu proponowanych stawek. Uważałem i dalej uważam, że PGKiM nie przedstawił szczegółowej kalkulacji, właśnie po to, żeby nie można było zweryfikować tych kosztów. Najłatwiej przecież podnieść stawki. A oszczędności należy szukać właśnie w wydatkach ponoszonych przez gminę i PGKiM. Jestem pewny, że w ten sposób można by obniżyć stawkę choćby do tych 15 zł. Ale oczywiście żeby móc się nad tym pochylić należałoby posiadać punkt po punkcie konkretne dane. A tych komisja rewizyjna i radni nie dostali.
I tak o to, po dwóch posiedzeniach komisji i kilku godzinnych dyskusjach okazało się, że należy przyjąć stawki zaproponowane przez burmistrza, a więc 17 i 25 zł. Nie mam wątpliwości, że wśród wielu radnych panuje przekonanie, że będą to stawki zawyżone, ale raczej zostaną przyjęte. Mojej zgody na blisko 100 % podwyżkę nie będzie. Nie w sytuacji, gdzie nie dostaliśmy pełnych danych.
Dziękuję za zaufanie jakim obdarzyli mnie mieszkańcy Os. Bobrowniki, Os. Słoneczne i Os. Kolonia Trębaczów w wyborach do Rady Miejskiej w Łęcznej. Wynik 318 głosów jest chyba najlepszym jaki osiągnięto w okręgu nr 4 od 1990 roku. Jest to także mój najlepszy wynik jaki osiągnąłem w wyborach do rady miejskiej. Jeszcze raz dziękuję Państwu za zaufanie i za możliwość reprezentowania Państwa w kolejnej, mojej 3 kadencji w radzie miejskiej. Będę nadal działał na rzecz mieszkańców Łęcznej.
Jak powszechnie wiadomo ludzie Kosiarskiego od wielu lat próbują rozsiewać różne plotki, kłamstwa czy oszczerstwa. Niestety w tej kampanii wyborczej również zaczęli swój festiwal. Prym tradycyjnie wiedzie leczna24.pl, portal prowadzony przez miejskiego urzędnika (tego od żony w MOPS) Grzegorza Kuczyńskiego. Tym razem, oczywiście podpisując się jako redakcja, bo boi się odpowiedzialności za słowa próbuje mnie wplątać w aferę z prawem jazdy burmistrza, którą wywołał sam Kosiarski przy pomocy swoich ludzi w zaprzyjaźnionych mediach.
Anonimowa redakcja leczna24.pl twierdzi, że dzień przed rozpoczęciem afery, którą sam burmistrz rozpoczął w Dzienniku Wschodnim pojawiłem się przed urzędem miejskim w towarzystwie kolegi. Jak twierdzi ich informator, “wyglądali jakby czekali, aż burmistrz z urzędu wyjedzie samochodem. Nietypowe spotkanie i swoją rozmowę z kandydatami uwiecznił na filmie”. Co więc sugeruje urzędnik Kosiarskiego? Gdzie jest ten rzekomy film?
Prawda jest bardzo prosta. O aferze z prawem jazdy Kosiarskiego dowiedziałem się z artykułu w Dzienniku Wschodnim z dnia 4 września 2018 r. Natomiast 30 sierpnia pojawiłem się w urzędzie miejskim o godz. 14.50, a wiec tuż przed końcem pracy urzędników, by złożyć interpelacje w sprawie budowy strzelnicy (interpelacja wraz z wpływówką poniżej).
Następnie przed urzędem, a później obok budynku Urzędu Stanu Cywilnego z wymienionym kolegą nagraliśmy filmik o tym, że takową interpelację złożyłem (LINK do filmiku). Następnie będąc już w samochodzie, podszedł do nas człowiek (praktycznie wszedł do samochodu) przedstawiający się jako osoba z otoczenia urzędu miejskiego i dobry znajomy Grzegorza Kuczyńskiego, a następnie wymachując telefonem chciał żebyśmy powiedzieli, że nagrywaliśmy burmistrza. Mało tego mówił, że od dawna ma na mnie oko i dysponuje jakimiś moimi zdjęciami, które kiedyś gdzieś zrobił i jeśli się nie przyznamy to on je upubliczni. Po krótkiej rozmowie, gdy nie uzyskał tego czego chciał odszedł, filmując jak odjeżdżam. Początkowo zbagatelizowałem całą sytuację, gdyż osoba ta wyglądała na nie do końca zdrową psychicznie. Dziś jednak widać, że była to prowokacja mająca na celu wmieszać mnie w aferę, którą rozkręcił sam Kosiarski i jego posłuszny urzędnik. Jestem przekonany, że Kuczyński miał już tego samego dnia gotowy artykuł.
Jak widzicie, otoczenie Kosiarskiego użyje wszelkich dostępnych metod, by zdyskredytować KWW Lepsza Łęczna i moją osobę. Zwyczajnie robią to w obawie przed utratą stołków. Jest to tym bardziej chore, gdyż dochodzi do tego, że jestem, przez kogoś śledzony. Tym razem ta próba prowokacji się nie udała, jednak jestem pewny, że osoby pokroju Kuczyńskiego zrobią wszystko, żeby tylko zaszkodzić Lepszej Łęcznej. Łęczyński układ panicznie boi się zmiany władzy w Łęcznej. Jednak tylko przy Państwa pomocy, pomocy Mieszkańców Łęcznej odsuniemy tych ludzi od władzy.
P.S. Jestem przekonany, że otoczenie Włodarskiego nie poprzestanie tylko na tej prowokacji. Nie mogą mi niczego zarzucić więc próbują sami coś stworzyć. Są to ludzie bez grama honoru, którzy boją się podpisać z imienia i nazwiska pod swoimi kłamstwami.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Lepszej Łęcznej został ogłoszony kandydat na stanowisko Burmistrza Łęcznej. Będzie nim Mariusz Fijałkowski – doktor nauk prawnych UJ, wykładowca, nauczyciel, przedsiębiorca i lider Lepszej Łęcznej. Zanim informacje i nagrania z dzisiejszej konferencji zobaczycie w regionalnych mediach, już teraz prezentuję Wam nagranie z jej przebiegu.
Poniżej przedstawiamy program KWW Lepsza Łęczna - Rozwój dla Łęcznej.
Nadchodzi wrzesień, a więc miesiąc, w którym rozpoczyna się tworzenie projektu budżetu gminy Łęczna na kolejny rok. Do 20 września każdy mieszkaniec może złożyć propozycje do przyszłorocznego budżetu. Nowa droga, plac zabaw, chodnik, siłownia, a może całkowicie coś nowego czego jeszcze w Łęcznej nie ma, a widzieliście to w innych miastach – zastanówcie się czego brakuje w Waszym najbliższym otoczeniu.To właśnie jest czas, kiedy swoje sugestie dotyczące przyszłego wizerunku miasta, możecie przekazać władzy i oczekiwać od niej reakcji, szczególnie, że mamy kampanie wyborczą.
Lepsza Łęczna jak co roku (a nie tylko w roku wyborczym jak niektórzy kandydaci) wychodzi z inicjatywą zgłaszania pomysłów i inicjatyw, które następnie w imieniu mieszkańców złożymy jako wnioski budżetowe. Jak to zrobić? Jeśli masz pomysł na nową inwestycję w mieście, wystarczy, że do 15 września prześlesz go na adres redakcja@lle24.pl lub do któregoś z radnych Lepszej Łęcznej. Swoje propozycje możecie także umieścić w komentarzu do tego wpisu na blogu LLE24.pl. Radni Lepszej Łęcznej, wypełnią za Ciebie wniosek budżetowy i przekażą go do urzędu.
Dlatego zachęcamy do aktywności i zgłaszania nam Waszych propozycji. Wszyscy miejmy wpływ na kształt naszego miasta, bo bierność w tym temacie oznacza, że kształt ten wyznaczy nam zza biurka urzędnik mieszkający na co dzień w Lublinie czy w Ciechankach, który po Łęcznej przemieszcza się najczęściej jedynie samochodem.
P.S. Ze zdziwieniem obserwuję jak na 2 miesiące przed wyborami kandydat Wspólnej Sprawy Leszek Włodarski chce rozmawiać z mieszkańcami o przyszłości Łęcznej. Może nie byłoby w tym niczego dziwnego, bo władza powinna rozmawiać z mieszkańcami, tylko pytanie gdzie był przez ostatnie 3 lata? Gdzie był we wrześniu 2015, 2016 czy 2017 roku kiedy my zbieraliśmy pomysły od mieszkańców i przekazywaliśmy burmistrzowi. Wiele z tych wniosków było wręcz wyśmiewanych przez Kosiarskiego przy biernej postawie Włodarskiego (jego normalna reakcja - milczenie). Dlaczego wtedy nie chciał z nikim rozmawiać, a nawet przekonywać Kosiarskiego do realizacji dobrych pomysłów nie wymagających milionów złotych na ich realizację. Wybory to naprawdę czas cudów. Będziemy o tych cudach pisać, bo hipokryzja Włodarskiego jest wręcz oszałamiająca.
W wielu miastach naszego województwa przekazywane są klucze do tanich mieszkań z programu Mieszkanie+. W Łęcznej władza postawiła na mieszkania… dla bezdomnych kotów.
To wszystko dzieje się w cieniu prokuratorskiego postępowania dotyczącego niedopełnienia obowiązków związanych właśnie z bezdomnymi zwierzętami.
Zbliżają się wybory samorządowe. Widać to w kolejnych propagandowych akcjach w wykonaniu burmistrza i jego urzędników. Tym razem urzędnicy wymyślili domki dla kotów. Jednocześnie przyjmują zgłoszenia opiekunów wolno żyjących kotów, którzy chcieliby wskazać miejsce ustawienia domków. Zapytacie co w tym dziwnego, że urzędnicy robią w końcu coś pożytecznego dla bezdomnych zwierząt?
Otóż przez lata burmistrz pozostawał głuchy na potrzeby pomocy bezpańskim kotom. Mało tego. Pod koniec 2016 r. do Rady Miejskiej zgłosiły się dwie mieszkanki Łęcznej, które przy użyciu własnych środków finansowych i z poświęceniem swojego czasu opiekują się bezdomnymi kotami. Przedstawiły one radnym problem braku środków finansowych z budżetu gminy Łęczna na sterylizację, karmę czy leczenie zwierzaków. Zaproponowałem wtedy wniosek do budżetu na 2017 r., który przewidywał zwiększenie tych środków z 6 tys. do 20 tys zł. Wniosek bez głosu sprzeciwu został przyjęty przez komisję Bezpieczeństwa i Zdrowia Rady Miejskiej. Jednak kiedy dowiedział się o nim burmistrz, kategorycznie się mu sprzeciwił, twierdząc wręcz, że nie będzie marnował publicznych pieniędzy, a kotami powinni zająć się ich właściciele. Kategorycznie zaapelował do swoich radnych o odrzucenie wniosku. Co się stało dalej możecie się domyślić.
Teraz raptem burmistrz przypomniał sobie o bezdomnych kotach i oferuje im domki za publiczne pieniądze, których przecież nie tak dawno nie chciał przyznać. Pomysł oczywiście jest dobry i nie zamierzam go negować, ale uznałem, że warto pokazać obłudę łęczyńskiego włodarza na tym konkretnym, choć nie jedynym przykładzie. Szkoda tylko, że oprócz domków nie zostały zwiększone środki na sterylizację bezdomnych kocić, aby kotów z roku na rok nie przybywało.
Za kilka miesięcy rozpoczną się prace nad budżetem gminy Łęczna na rok 2019. Lepsza Łęczna zamierza ponowić wniosek o zwiększenie środków na zakup karmy i sterylizację kocić. Zobaczymy wtedy jaka będzie reakcja burmistrza i jego urzędników.
To nie żart! Takie właśnie tłumaczenie uzyskało kilku działkowców z ul. Leśniej, którzy udali się do urzędu miejskiego z interwencją dotyczącą drogi pomiędzy działkami.
A co dzieje się z drogą? Otóż rok rocznie staje się ona coraz węższa na skutek działań niektórych działkowców, którym nie wystarcza już obszar ich działki i robią nasadzenia dosłownie w drodze dojazdowej do dalszych działek. W ten sposób z kilku metrowej drogi na początku działek tworzy się ścieżka.
W niektórych miejscach droga robi się tak wąska, że nie sposób dojechać tam wózkiem czy nawet rowerem. Nie możemy wywieźć swobodnie warzyw i owoców czy dojechać glebogryzarką - twierdzą rozżalenie działkowcy. Urząd miejski nas zlekceważył twierdząc, że nie stać ich na geodetę. A przecież działki są własnością gminy i to urząd powinien zadbać o to by droga była przejezdna. A co jeśli ktoś zasłabnie lub wybuchnie pożar? - dodają, przesyłając zdjęcia niniejszej drogi.
Jak widać na załączonych zdjęciach droga systematycznie się zwęża. Warto dodać, że w umowach dzierżawy z urzędem miejskim nie ma ani słowa o zachowaniu odpowiedniej szerokości drogi, ani jako takiej w ogóle. Równie dobrze jeden z działkowców mógłby całkiem zaorać drogę i tym samym uniemożliwić innym dojście (już nawet nie dojazd) do swoich działek. Przecież urzędu nie stać na geodetę. Tylko czy właściciel tego terenu jakim jest gmina rzeczywiście nie może sobie poradzić z tym problemem? Jak dla mnie to zwyczajne niechciejstwo i spychologia, którą wielokrotnie mamy możliwość obserwować na Placu Kościuszki. Oczywiście do chwili, gdy zdarzy się jakiś wypadek. Ale wtedy też będą winni mieszkańcy. Skądś to znamy prawda?
Pomysł zrodził się kilka miesięcy temu i naszym zdaniem doskonale wpisuje się w łęczyńskie obchody 100-ej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Dlatego też w imieniu Klubu Radnych Lepsza Łęczna przygotowałem i złożyłem w łęczyńskim ratuszu projekt uchwały w sprawie nadania jednemu ze skwerów położonemu w granicach administracyjnych miasta Łęczna nazwy “Skwer im. Rotmistrza Witolda Pileckiego”.
O który skwer chodzi? Uznaliśmy, że najlepszą lokalizacją będzie skwer pomiędzy ulicami Marszałka Piłsudskiego, Targową i Aleją Jana Pawła II, a mówiąc w skrócie chodzi o skwer na którym stoi sławny dziś Teo. Poniżej mapka.
Chyba nikomu nie trzeba przybliżać sylwetki Rotmistrza Witolda Pileckiego. Gdyby jednak ktoś o nim nie słyszał, więcej informacji można znaleźć TUTAJ.
Teraz nad projektem będzie musiała pochylić się rada miejska. Mam nadzieję, że tym razem zarówno burmistrz jak i jego radni nie będą torpedować projektów uchwał składanych przez radnych Lepszej Łęcznej. Szczególnie, że chodzi tutaj o uhonorowanie wybitnego Polaka.
Zamiast merytorycznej dyskusji o sprawach Łęcznej, na którą umawialiśmy się z redaktorem naczelnym Wspólnoty, felietony przybrały formę bezproduktywnej dyskusji z urzędniko-radnym Kuczyńskim. Podczas, gdy ja pisałem o sprawach miasta i powiatu, pracownik urzędu pisał o…Fijałkowskim. Na palcach jednej ręki można zliczyć ile felietonów napisał bez odniesienia się do mojej osoby. Ostrzegałem red. Orzechowskiego, że tak to się może skończyć, bo znam Kuczyńskiego nie od dziś. Nie myliłem się.
Kolejne felietony, to kolejne kłamstwa, które musiałem ripostować przy biernej postawie redakcji Wspólnoty. Przykładem niech będzie ostatni felieton, w którym Kuczyński twierdzi, że prosiłem Kosiarskiego o zatrudnienie. To oczywiście kłamstwo, ale kto inny mógłby o tym napomknąć, jeśli nie człowiek, który do dzisiaj tłumaczy się, w jaki sposób jego żona znalazła pracę w MOPSie. Przypomnę tylko, że jako radny nie mógłbym pracować w urzędzie, a będąc doktorantem UJ w Krakowie musiałem bardzo często wyjeżdżać – to uniemożliwiało pracę na etacie. Ale tak właśnie działa Kuczyński. Całkowita ignorancja i brak wiedzy, a przy tym niestety bierna postawa redakcji gazety.
Ta sytuacja nie pozostawia pola na dyskusję. Redaktor naczelny nie dotrzymał warunków, na które się umawialiśmy. Nie chciałbym także swoim nazwiskiem firmować działań Kuczyńskiego i wdawać się w pyskówki z szeregowym pracownikiem urzędu, którego rolą jest atakowanie opozycji. Wobec powyższego był to mój ostatni felieton na łamach Wspólnoty. Wszystkim czytelnikom serdecznie dziękuję, a Wspólnocie życzę powodzenia. Moje wpisy na temat spraw miasta i powiatu tradycyjnie znajdziecie na moim blogu oraz LLE24.pl.
Od jutra w swoich skrzynkach na listy będziecie mogli znaleźć Informator radnych Lepszej Łęcznej. Kolejna garść informacji o naszych działaniach, inicjatywach oraz o poczynaniach łęczyńskiej władzy. W urzędowych mediach o tym nie przeczytacie. Myślimy samodzielnie i piszemy samodzielnie bez nacisków i wpływów wąsatych towarzyszy.
Co znajdziecie w Informatorze?
Między innymi: O próbie likwidacji kolejnych szkół w Łęcznej, o kolejnym remoncie fontanny w CK, o milionowych inwestycjach pod domem Kosiarskiego, o powolnej prywatyzacji PGKiMu, o pomyłce Martyna o pół miliona zł, o segregowaniu śmieci przez PGKiM, o człowieku, który nie dla sławy i nie dla pieniędzy poparł Kosiarskiego i dostał pracę w urzędzie miejskim, o powstaniu chodnika do Tesco, o Kuczyńskim, który w specyficzny sposób powiat ratował, a także podsumowanie działań radnych Lepszej Łęcznej w 2017 roku.
W Informatorze znajdziecie Państwo także życzenia od radnych Lepszej Łęcznej z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku.
Poniżej Informator w wersji elektronicznej.
Od kilku dni spółdzielcy SM Skarbek pytają, co dzieje się w sprawie zebrania z zarządem spółdzielni, które miało wyjaśnić kwestie dopłat za zużycie ciepła, jakimi zostali obciążeni mieszkańcy, na skutek zamontowania podzielników ciepła. Oto jak wygląda sytuacja.
Od czasu spotkania mieszkańców 26 października zarząd SM Skarbek kolejnymi decyzjami potwierdza, gdzie ma mieszkańców zasobów Skarbka. Najpierw lekceważy przedstawicieli tychże mieszkańców, którzy chcą się spotkać z zarządem, by przekazać żądania swoich mocodawców. Przedstawiciele muszą czekać ponad tydzień, by zarząd znalazł dla nich czas. Następnie, gdy już do spotkania dochodzi, zarząd obiecuje zorganizowanie spotkania z mieszkańcami, w którym wezmą udział władze spółdzielni Skarbek oraz przedstawiciele firmy, od której spółdzielnia nabyła podzielniki ciepła. Od 3 tygodni w tej sprawie nie dzieje się nic! Prezes Bondyra, w znany dla siebie sposób próbuje całą sprawę przedłużać w nieskończoność, tak aby mieszkańcy stracili chęć działania i aby pogodzili się z kilkuset złotowymi dopłatami. Świadczy to jedynie o tym jak bardzo zarząd obawia się pospolitego ruszenia mieszkańców. Dlatego też próbuje całą sprawę zamieść pod dywan.
Podczas spotkania 26 października mówiłem, że właśnie tak to będzie wyglądać. Maksymalne przeciąganie sprawy, próby rozmycia tematu i odpowiedzialności. Według zarządu mieszkańcy mają płacić i potulnie zgadzać się ze zdaniem pani prezes, która przecież jak sama twierdziła na łamach prasy - nie wybiera się jeszcze na emeryturę, czyli najlepiej jakby zarządzała spółdzielnią do śmierci. O terminie spotkania cisza. Jestem przekonany, że takie przeciąganie będzie miało miejsce kolejne tygodnie, a potem święta, nowy rok i być może mieszkańcy zapomną, że musieli słono płacić za nietrafione decyzje zarządu Skarbka.
Dlatego też szanowni mieszkańcy zasobów SM Skarbek, jeżeli chcecie mieć wpływ na zarządzanie swoją spółdzielnią to nie pozostawajcie bierni na decyzje zarządu swojej spółdzielni. To wy jesteście pracodawcami tej dwójki nieudolnych zarządców i to od waszej chęci i decyzji zależy dalszy ich los. Mówiłem to na spotkaniu i powtarzam raz jeszcze: z tym zarządem należy rozmawiać wyłącznie formalnie, zgodnie z regułami ustawowymi i statutowymi. Inaczej będziecie lekceważeni, tak ma to miejsce obecnie. Czy naprawdę wierzycie, że przez ponad miesiąc zarząd nie może zwołać spotkania z mieszkańcami, by wytłumaczyć się z dopłat jakimi zostaliście obciążeni? A może nie ma racjonalnego wytłumaczenia i zostaliście zwyczajnie zrobieni “w konia”?
Dlatego, też zalecam mieszkańcom, aby nie czekając na decyzje zarządu zbierali podpisy potrzebne do zwołania Walnych Zgromadzeń (w tej spółdzielni walne dzieli się na 3 części) i tam podjąć odpowiednie decyzje. Nie zamierzam sugerować spółdzielcom żadnych rozwiązań, jednakże jestem przekonany, że brak jakichkolwiek działań utwierdzi jedynie obecny zarząd spółdzielni w przekonaniu, że mogą czuć się dalej bezkarni. A to grozi sytuacją, że po obecnym okresie grzewczym jeszcze większa ilość mieszkańców dostanie dopłaty za zużycie ciepła, a zarząd będzie Wam dalej opowiadał bzdury o zimie stulecia czy nieumiejętnym gospodarowaniu ciepłem.
O zmianach w samorządzie mówiło się w ostatnich dwóch latach głównie w kontekście dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz o zmianach w ordynacji wyborczej. Ostatnio jednak temat ten zszedł trochę na drugi plan. Tymczasem dość niespodziewanie kilka dni temu PiS złożyło projekt ustawy zakładający głębokie zmiany ustrojowe w trzech ustawach samorządowych oraz w kodeksie wyborczym. Jako, że zakres planowanych zmian jest dość obszerny, omówię je w dwóch osobnych wpisach, zaczynając od zmian w ustawach: o samorządzie gminnym, samorządzie powiatowym i samorządzie województwa, jednakże zmiany będą omawiane w odniesieniu przede wszystkim do samorządu gminnego.
Wszystkie powyższe zmiany oceniam pozytywnie lub bardzo pozytywnie. Zwiększają one pozycję prawną radnych oraz dają opozycji narzędzia kontroli władz samorządowych. Wiele z tych propozycji postulowałem od bardzo dawna, a dużą część z nich zawarłem jako wnioski de lege ferenda w mojej rozprawie doktorskiej pt. “Prawny wymiar przywództwa wójta jako organu wykonawczego gminy”. Dlatego też mam nadzieję, że zmiany w tej lub zbliżonej formie (konstrukcji) znajdą swoje miejsce w trzech samorządowych ustawach ustrojowych. Jestem też przekonany, że w wielu gminach wójtowie oraz radni koalicji, a także prezesi gminnych spółek będą nerwowo przyglądać się dalszym pracom legislacyjnym w tym zakresie. Oczywiście ci, którzy nie mają nic do ukrycia obawiać się nie powinni. Można powiedzieć, że pod kątem prawnym szykuje się w samorządzie dobra zmiana.
Za kilka dni omówię drugą część zmian, tym razem w kodeksie wyborczym.
Jak co roku zbieraliśmy od Was propozycje do budżetu gminy na kolejny rok w myśl zasady budżetu obywatelskiego. Uważamy, że Łęczna powinna rozwijać się zgodnie z wolą jej mieszkańców, bo to oni najlepiej wiedzą jakie mają potrzeby i jak należy je rozwiązać. Otrzymaliśmy kilkadziesiąt propozycji. Co prawda nie wszystkie dotyczyły zadań gminy czy jej terenów, a część należało zweryfikować lub doprecyzować. Ostatecznie zgłosiliśmy 22 wnioski do budżetu gminy na 2018 rok. Oto one:
Aby maksymalnie ułatwić mieszkańcom procedurę, po raz kolejny wychodzimy z inicjatywą pomocy przy składaniu wniosków budżetowych. Jak to zrobić? Jeśli masz pomysł na nową inwestycję w mieście, wystarczy, że do 15 września prześlesz go na adres redakcja@lle24.pl lub do któregoś z radnych Lepszej Łęcznej. Swoje propozycje możecie także umieścić w komentarzu do tego wpisu na blogu LLE24.pl. Radni Lepszej Łęcznej, wypełnią za Ciebie wniosek budżetowy i przekażą go do urzędu.
Jak widać, ta propozycja ma jedynie dwa etapy. Przesłanie propozycji oraz przekazanie wniosku burmistrzowi. Proste? O wiele prostsze niż pseudo budżet obywatelski według miejskiego urzędnika, gdzie mieszkaniec musi wypełniać wniosek, szukać dodatkowych osób, które ten wniosek podpiszą, następnie wniosek czeka urzędowa weryfikacja, a gdy ją przejdzie to jeszcze wybór przez radę osiedla, a koniec końców i tak decyduje Kosiarski, który może cały Wasz trud wyrzucić do kosza, gdy tylko będzie miał taki kaprys.
Dlatego zachęcamy do aktywności i zgłaszania nam Waszych propozycji. Wszyscy miejmy wpływ na kształt naszego miasta, bo bierność w tym temacie oznacza, że kształt ten wyznaczy nam zza biurka urzędnik mieszkający na co dzień w Lublinie czy w Ciechankach, który po Łęcznej przemieszcza się najczęściej jedynie samochodem.
Miejska komisja bezpieczeństwa nie próżnuje. Jej członkowie, choć biorą 2 razy niższe diety niż ich odpowiednicy w powiecie to jednak odbywają posiedzenia. Kilka dni temu w związku z wejściem w życie zmian w przepisach (TUTAJ) dotyczących segregacji odpadów komunalnych oraz straszeniem mieszkańców podwyżkami przez burmistrza (TUTAJ), na wniosek radnych Lepszej Łęcznej odbyło się posiedzenie tejże komisji wraz z przedstawicielami urzędu miejskiego, PGKiMu oraz spółdzielni mieszkaniowych.
Zależało nam głównie na tym, aby przedstawiciele wszystkich podmiotów odpowiedzialnych za odbiór śmieci od mieszkańców Łęcznej wypowiedzieli się w kwestii dotychczasowej, ale głównie przyszłej współpracy. Niestety spotkanie zlekceważyła SM Batory oraz burmistrz Kosiarski. Czyżby władze “Batorego” wolały rozmawiać z burmistrzem mniej oficjalnie?
Ważne jednak, że pomimo nieobecnych można było przeprowadzić dość ożywioną, ale merytoryczną dyskusję. Wiele spraw zostało poruszonych, jak choćby to, że póki co urzędnicy nie wiedzą jak w praktyce burmistrz zamierza karać mieszkańców za brak segregacji odpadów. Wydaje się też, że przynajmniej do końca roku nie grożą nam podwyżki za odbiór odpadów. Jednakże co będzie w 2018 r. tego nie wiadomo. Obecna umowa z PGKiM obowiązuje do końca tego roku. Poruszone zostały także wątki relacji pomiędzy spółdzielniami jako właścicielami nieruchomości w rozumieniu “ustawy śmieciowej” a PGKiM jako firmą świadczącą usługi odbioru odpadów. Jest tutaj dość duże pole do dyskusji.
Uczestnicy spotkania zgodnie ustalili, że wszystkie podmioty powinny stawiać na akcje edukacyjne wyjaśniające mieszkańcom jak mają prawidłowo segregować śmieci. Wszyscy zgodzili się także co do tego, że należy rozmawiać i takich spotkań powinno być więcej. Co ciekawe burmistrz z własnej inicjatywy nie zorganizował dotąd podobnego spotkania, a na to nie przyszedł. Łatwo jest widać straszyć podwyżkami, a trudniej merytorycznie rozmawiać i wyjaśnić jak zgodnie z prawem zamierza wprowadzić w Łęcznej odpowiedzialność zbiorową. Ciekawy jestem jednak postawy spółdzielni mieszkaniowych w sytuacji, gdy burmistrz wyda decyzję zbiorowo obciążającą wyższymi opłatami mieszkańców kilku bloków , gdy w wiacie śmietnikowej jakaś komisja weryfikacyjna znajdzie śmieci niesegregowane. Czy spółdzielnie staną w obronie swoich członków i odwołają się od takich decyzji czy poddadzą się bez walki, a mieszkańcy zapłacą więcej? Niestety na to pytanie nie dostałem jasnej odpowiedzi.
Tak czy owak wnioski z tego spotkania zostaną przedstawione burmistrzowi i można mieć tylko nadzieję, że po wakacjach będzie chciał rozmawiać ze wszystkimi zainteresowanymi, ponieważ wydaje się, że szczególnie urząd wraz z PGKiM nie są przygotowani na nowe zasady segregacji. A cały problem przecież nie polega na tym, by nałożyć na mieszkańców nowe podwyżki, tylko aby doprowadzić do zwiększenia poziomu segregacji i to nie segregacji w wiatach śmietnikowych tylko również na wysypisku. Tak Panie Martyn i Panie Kosiarski PGKiM też musi zacząć segregować śmieci. Najlepiej zacząć od siebie.
Miesiąc temu dzięki zdjęciom wykonanym przez mieszkańca Łęcznej, wszyscy mogli zobaczyć jak PGKiM “segreguje” śmieci na wysypisku w Starej Wsi. Myślicie, że ktoś z kierownictwa PGKiM został za to pociągnięty do odpowiedzialności? Nic z tych rzeczy. Zarząd PGKiM winą obarczył mieszkańców oraz Bogu ducha winnego pracownika (kierowcę śmieciarki), który jak usłyszeliśmy z ust Prezesa Martyna został zwolniony dyscyplinarnie.
Skoro jednak był to jednorazowy wyczyn kierowcy, który rzekomo samowolnie wjechał na nieckę wysypiska i opróżnił śmieciarkę, to zobaczcie poniższe zdjęcia. Wykonałem je podczas wizyty na wysypisku w ramach komisji bezpieczeństwa rady miejskiej 2 tygodnie później, niż zrobił to mieszkaniec.
Być może Prezes Martyn myśli, że uwierzymy, że kierowca działał samowolnie i nie dostał polecenia opróżnienia śmieciarki prosto na wysypisko, np. od swojego kierownika. W takim razie skąd się tam wzięły te wszystkie frakcje odpadów i te nawet nieotwarte wory ze śmieciami. Oczywiście codziennie przedstawiony na fotografiach spychacz robi swoje, bo dopiero mielibyśmy co oglądać.
A teraz zobaczcie jak wygląda frakcja odpadów, które mają ulec biodegradacji:
Ciekawe prawda? Dodam tylko, że komisji bezpieczeństwa towarzyszyło dwóch urzędników łęczyńskiego ratusza, panowie Pożaroszczyk i Wójcicki, którzy również robili zdjęcia. To tak na marginesie, gdyby za chwilę urząd miejski chciał coś sprostować lub wyjaśniać.
Oczywiście to, co przyjeżdża na wysypisko w śmieciarkach również często nie przypomina śmieci posegregowanych, choć jest to problem szerszy i złożony, nie wynikający jedynie z braku chęci mieszkańców do segregacji swoich odpadów. Jednakże, jeżeli już władze miasta oskarżają mieszkańców to powinny najpierw spojrzeć na własne podwórko, bo jak ono wygląda, doskonale widać na powyższych zdjęciach.
A poniżej frakcja sucha po opróżnieniu śmieciarki, w oczekiwaniu na sortowanie w sortowni:
Teraz będzie najlepsze! Wyobraźcie sobie, że po wcześniejszej publikacji zdjęć dotyczących wysypiska, PGKiM wydał oświadczenie, w którym sugeruje m.in, że publikowanie takich zdjęć jest dezinformowaniem i działaniem “wbrew interesowi społeczności lokalnej, ponieważ (być może z rozmysłem) przyczyniają się (autorzy publikacji - przyp. MF) do podrażania kosztów działania systemu w przyszłości. Społeczność lokalna zasugerowana taką „akcją informacyjną” będzie egzystować w przeświadczeniu, że nie jest konieczne z jej strony podjęcie choćby minimalnego działania w tym zakresie”. Ot orzeł biznesu, który twierdzi, że jawność szkodzi społeczności lokalnej. Mało tego, że jej szkodzi, to jeszcze może spowodować podwyżki. Zniżając się do poziomu wąsatego klasyka, można by rzec: “Nie strasz nie strasz…”
Otóż Panie Martyn gwarantuje Panu, że będziemy publikować podobne informacje dla dobra społeczności lokalnej, która ma prawo wiedzieć co się dzieję w PGKiM Łęczna, bo jest to spółka komunalna, a nie wasz prywatny folwark. Działacie w imieniu mieszkańców i mieszkańcy maja prawo te działania oceniać. Pora się do tego przyzwyczaić!
Jestem także przekonany, że najpóźniej po najbliższych wyborach podzieli Pan los kierowcy, którego Pan zwolnił dyscyplinarnie.
Wydarzenia ostatniej sesji rady miejskiej z pewnością będą przedmiotem jeszcze niejednego wpisu. Warto jednak jeszcze raz wspomnieć o podwyżce cen za wodę i ścieki, tym razem w kontekście odpowiedzialności za tą podwyżkę. A ta niewątpliwie spada tylko i wyłącznie na dwie osoby: Prezesa PGKiM Marka Martyna oraz Teodora Kosiarskiego burmistrza Łęcznej. Dlaczego?
A no dlatego, że pierwszy z wymienionych przygotował taryfy, a co za tym idzie podwyżkę, natomiast drugi taryfy te weryfikował i zrobił to pozytywnie, a więc zgodził się na podwyżki. Zapytacie pewnie, a co z radą miejską? Otóż do tego zmierzam.
Rada miejska zgodnie z ustawą może odmówić zatwierdzenia taryf jedynie, gdy te będą niezgodne z prawem. W innym przypadku sprzeciw rady będzie bezskuteczny. Dlatego też radni Wspólnej Sprawy co roku ochoczo głosują przeciwko podwyżkom, dlatego że ich sprzeciw i tak nic nie znaczy, ale przecież później można napisać w urzędowym biuletynie, że radni byli przeciwko.
Dlatego, żeby sytuacja w tym roku była jasna i klarowna, po ponad godzinnej dyskusji na temat wody i ścieków złożyłem wniosek formalny o zdjęcie tego punktu z porządku obrad sesji, aby radni nie podejmowali uchwały w sprawie zatwierdzenia taryf za wodę i ścieki. Sytuacja absolutnie zaskoczyła niektórych radnych koalicji jak i samego burmistrza. Sytuację próbował ratować radny Matczuk, który chciał bym wycofał wniosek, a nawet chciał zgłosić wniosek przeciwny do mojego. Podtrzymałem swój wniosek, jeszcze raz powtarzając, że odpowiedzialność za podwyżki ponoszą wyłącznie Panowie Kosiarski oraz Martyn i nie widzę powodu, by rada miejska brała w tym udział. Ale posłuchajcie fragmentu dyskusji w tej sprawie:
wniosek-formalny-o-zdjecie-punktu-dotyczacego-wody-i-sciekow-z-porzadku-obrad-sesji
Radni przyjęli mój wniosek głosami: 19 ZA, 0 PRZECIW i 2 WSTRZYMUJĄCE SIĘ. Ostatecznie nawet radny Matczuk poparł mój wniosek. Tym samym odpowiedzialność za podwyżkę cen wody i ścieków ponoszą wyłącznie Panowie Martyn i Kosiarski. Po sesji kilku radnych koalicji podziękowało mi za złożenie tego wniosku. Rozumiem ich. Mimo, że nie mogą sprzeciwić się otwarcie niektórym pomysłom Kosiarskiego, to jednak w środku pojawia się u nich czasem iskra sprzeciwu. Dlatego podziękowałem im za poparcie, choć wiem, że gdyby głosowanie to mogło zatrzymać podwyżki zapewne większość z nich głosowałaby za Kosiarskim i podwyżkami. Jednakże warto pamiętać, że funkcję radnego sprawuje się dla i dzięki mieszkańcom, a nie Kosiarskiemu, który wielokrotnie udowodnił, gdzie ma zdanie i oczekiwania mieszkańców.
Od kilku dni wszystkie urzędowe (oficjalne i nieoficjalne) portale próbują tłumaczyć mieszkańcom, że woda w Łęcznej wcale nie jest droga, a podwyżki to w sumie żadne podwyżki, tylko “urealnienie” kosztów, które zagwarantują “pokrycie minimalnego poziomu kosztów bieżącego utrzymania ciągłości świadczenia usług przez PGKiM oraz przeprowadzenie niezbędnych inwestycji“. Jednakże wśród tych “niezbędnych” inwestycji, które wymieniają urzędowi wazeliniarze nie ma jednej, ale za to jak istotnej, która została wykonana w 2016 r. Chodzi o wodociąg do Kosiars… pfu do Ciechanek oczywiście. Dlaczego o tym nie wspominają?
Otóż cena tego wodociągu pierwotnie planowana na 350 000 zł, z nieznanych jeszcze przyczyn ostatecznie wyniosła aż 801 247, 51 zł. Wzrok was nie myli. To osiemset tysięcy złotych. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć na jakie ważne inwestycje w gminie Łęczna można byłoby te środki przeznaczyć. No ale kadencja się kończy, a wodociąg trzeba było zrobić, by konie miały w lecie co pić i nie były narażone na łaskę sieci wodociągowej z Puchaczowa. Oczywiście zapłacimy za to wszyscy i stąd kolejna podwyżka opłat za wodę i ścieki. Gdyby ktoś nie wierzył poniżej dowód fotograficzny - sprawozdanie finansowe PGKiM Łęczna za 2016 r.
Kwota, którą widzicie została również potwierdzona przeze mnie w rozmowie telefonicznej z głównym księgowym spółki. Nie jest to błąd. Tyle za to zapłaciliśmy wszyscy w cenie wody i ścieków. Oczywiście zadałem już oficjalne pytanie skąd wynika aż tak duża rozbieżność pomiędzy planowaną inwestycją (350 tys. zł) a kwotą końcową już po wykonaniu inwestycji (ponad 800 tys. zł). Zapytam także ile metrów sześciennych wody sprzedano gminie Puchaczów poprzez ten wodociąg i ile na tym zarobił PGKiM. Jak pamiętacie to było jednym z głównych założeń i celów powstania tego wodociągu.
O odpowiedzi poinformuje Państwa niezwłocznie.
Kilka dni temu urząd miejski pozytywnie odpowiedział na mój wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej i udostępnił taryfy za wodę i ścieki. Natomiast ciekawostką jest fakt, że prezes PGKiM, do którego wysłałem wniosek o takiej samej treści odpisał, że udostępni taryfy do dnia 12 lipca tego roku. Powodem ma być proces weryfikacji taryf przez burmistrza. Być może gdyby Pan prezes nie zauważył weryfikacja taryf nastąpiła już 16 maja, a 31 maja taryfy będą przedmiotem obrad Rady Miejskiej. Skąd więc taki termin? Jest to nic innego jak zwyczajna bezczynność w wykonaniu Pana Martyna, który ostatnio nie ma dobrej passy. Zostawmy jednak Prezesa PGKiM, o którego działaniach niedługo będzie jeszcze głośno. Przejdźmy do podwyżek.
Po ogromnej podwyżce w roku 2015 i utrzymaniu stawek w 2016 r., w tym roku PGKiM razem z burmistrzem planują podwyżkę o 3 grosze za metr sześcienny wody i ścieków. Cena wody wzrośnie o 2 gr, a ścieków o 1 gr. Ktoś może powiedzieć, że to żadna podwyżka. Biorąc jednak pod uwagę jak napompowane są ceny wody i ścieków w Łęcznej każda, ale to każda podwyżka jest zwyczajnie nieuzasadniona. Warto tylko przypomnieć, że kilka lat temu w cenie jednego metra sześciennego ścieków były 2 zł kredytu zaciągniętego na modernizację oczyszczalni ścieków. Kredyt został już dawno spłacony, a jego część nawet umorzona, a cena nie spadła. Po za tym każdy kto ma znajomych/rodzinę w innych częściach Polski, a nawet województwa lubelskiego czy innych gminach powiatu łęczyńskiego ten wie jak wysokie są ceny usług komunalnych w Łęcznej. Woda i ścieki są tego dobrym przykładem. I nie pomoże zaklinanie rzeczywistości przez urząd miejski, że łęczyńskie ceny są średnie w skali całego kraju. Warto także wspomnieć, że po 9% podwyżce w 2015 r. cena ścieków w Łęcznej stała się wyższa niż w Warszawie. Za coś przecież PGKiM musi sfinansować “wodociąg przyjaźń” do Kosiars…, tzn. do Ciechanek oczywiście. Za coś trzeba też sfinansować zatrudnianie kolegów w PGKiM oraz nagrody dla zarządu.
Kilka ciekawostek liczbowych:
Dlatego też radni Lepszej Łęcznej nigdy nie poprą kolejnych podwyżek cen wody i ścieków w Łęcznej. Mało tego, gdy tylko Teodor Kosiarski zwolni fotel burmistrza, doprowadzimy do szczegółowego audytu w PGKiM, co będzie skutkowało, a jestem co do tego przekonany obniżką kosztów usług komunalnych.
Podobnie jak rok i dwa lata temu, również i w tym roku burmistrz ukrywa wniosek PGKiM wraz z nowymi taryfami za wodę i ścieki. Dokumenty wpłynęły do urzędu, ale dla radnych (pewnie nie wszystkich) pozostają tajne.
Kiedy 5 maja telefonicznie poprosiłem o udostępnienie tych dokumentów, usłyszałem najpierw, że wniosek taryfowy jest w urzędzie, ale dysponuje nim kierownik referatu gospodarki komunalnej i ochrony środowiska pan Pożaroszczyk. Następnie ów kierownik poproszony o udostępnienie tych (jawnych) dokumentów stanowczo odmówił. Gdy stwierdziłem, że dokumenty są jawne i w takim razie zwrócę się o nie na piśmie w trybie dostępu do informacji publicznej mój rozmówca skwitował to bezczelnym tekstem: “Może Pan sobie pisać.” Jeszcze tego samego dnia złożyłem stosowny wniosek, w którym dokładnie wyjaśniłem urzędnikom, że przedmiotem mojego wniosku nie są efekty weryfikacji taryf, a jedynie sam wniosek taryfowy, który wpłynął do urzędu z PGKiMu. Odpowiedź powinna przyjść w piątek.
Dlaczego urzędnicy ukrywają te dokumenty prawie do samej sesji? Otóż ukrywanie nowych taryf ma spowodować, że radni otrzymają dokumenty dopiero na 7 dni przed sesją. Będzie więc zbyt mało czasu, by wnikliwie się z nimi zapoznać, ale co najważniejsze będzie za późno, by w normalnym statutowym trybie złożyć projekt uchwały w sprawie odrzucenia taryf, gdyby te były niezgodne z prawem lub zawierały błędy, a tylko w ten sposób można zablokować ewentualne podwyżki. Sprytne prawda? Warto w tym miejscu wspomnieć, że to burmistrz pełni funkcję właścicielskie wobec PGKiMu, a ujawnienie radnym wniosku taryfowego w żaden sposób nie odbiera mu jego kompetencji do weryfikacji taryf. Chyba nikt z Państwa nie wierzy, że taryfy nie były wcześniej uzgadniane i teraz należy je weryfikować.
Warto wspomnieć, że w poprzedniej kadencji wniosek taryfowy z PGKiMu trafiał w tym samym czasie zarówno do burmistrza, jak i do rady miejskiej. Po tym jednak jak znalazłem liczne błędy w tych dokumentach, są one starannie ukrywane do ostatniej chwili. Tak wygląda właśnie łęczyńska jawność, a przecież burmistrz nie ma nic do ukrycia.
Czy szykuje podwyżki czy stawki za wodę i ścieki pozostaną na dotychczasowym poziomie okaże się w ciągu kilku najbliższych dni. Na pewno nie ma co liczyć na obniżkę, dopóki w Łęcznej rządzi ekipa wspólnej sakwy…pfu… sprawy.