Radni wizytowali wysypisko. Oto co zobaczyli

11 06 2017

Miesiąc temu dzięki zdjęciom wykonanym przez mieszkańca Łęcznej, wszyscy mogli zobaczyć jak PGKiM “segreguje” śmieci na wysypisku w Starej Wsi. Myślicie, że ktoś z kierownictwa PGKiM został za to pociągnięty do odpowiedzialności? Nic z tych rzeczy. Zarząd PGKiM winą obarczył mieszkańców oraz Bogu ducha winnego pracownika (kierowcę śmieciarki), który jak usłyszeliśmy z ust Prezesa Martyna został zwolniony dyscyplinarnie.
Skoro jednak był to jednorazowy wyczyn kierowcy, który rzekomo samowolnie wjechał na nieckę wysypiska i opróżnił śmieciarkę, to zobaczcie poniższe zdjęcia. Wykonałem je podczas wizyty na wysypisku w ramach komisji bezpieczeństwa rady miejskiej 2 tygodnie później, niż zrobił to mieszkaniec.

Być może Prezes Martyn myśli, że uwierzymy, że kierowca działał samowolnie i nie dostał polecenia opróżnienia śmieciarki prosto na wysypisko, np. od swojego kierownika. W takim razie skąd się tam wzięły te wszystkie frakcje odpadów i te nawet nieotwarte wory ze śmieciami. Oczywiście codziennie przedstawiony na fotografiach spychacz robi swoje, bo dopiero mielibyśmy co oglądać.

A teraz zobaczcie jak wygląda frakcja odpadów, które mają ulec biodegradacji:

Ciekawe prawda? Dodam tylko, że komisji bezpieczeństwa towarzyszyło dwóch urzędników łęczyńskiego ratusza, panowie Pożaroszczyk i Wójcicki, którzy również robili zdjęcia. To tak na marginesie, gdyby za chwilę urząd miejski chciał coś sprostować lub wyjaśniać.

Oczywiście to, co przyjeżdża na wysypisko w śmieciarkach również często nie przypomina śmieci posegregowanych, choć jest to problem szerszy i złożony, nie wynikający jedynie z braku chęci mieszkańców do segregacji swoich odpadów. Jednakże, jeżeli już władze miasta oskarżają mieszkańców to powinny najpierw spojrzeć na własne podwórko, bo jak ono wygląda, doskonale widać na powyższych zdjęciach.

A poniżej frakcja sucha po opróżnieniu śmieciarki, w oczekiwaniu na sortowanie w sortowni:

Teraz będzie najlepsze! Wyobraźcie sobie, że po wcześniejszej publikacji zdjęć dotyczących wysypiska, PGKiM wydał oświadczenie, w którym sugeruje m.in, że publikowanie takich zdjęć jest dezinformowaniem i działaniem “wbrew interesowi społeczności lokalnej, ponieważ (być może z rozmysłem) przyczyniają się (autorzy publikacji - przyp. MF) do podrażania kosztów działania systemu w przyszłości. Społeczność lokalna zasugerowana taką „akcją informacyjną” będzie egzystować w przeświadczeniu, że nie jest konieczne z jej strony podjęcie choćby minimalnego działania w tym zakresie”. Ot orzeł biznesu, który twierdzi, że jawność szkodzi społeczności lokalnej. Mało tego, że jej szkodzi, to jeszcze może spowodować podwyżki. Zniżając się do poziomu wąsatego klasyka, można by rzec: “Nie strasz nie strasz…”

Otóż Panie Martyn gwarantuje Panu, że będziemy publikować podobne informacje dla dobra społeczności lokalnej, która ma prawo wiedzieć co się dzieję w PGKiM Łęczna, bo jest to spółka komunalna, a nie wasz prywatny folwark. Działacie w imieniu mieszkańców i mieszkańcy maja prawo te działania oceniać. Pora się do tego przyzwyczaić!

Jestem także przekonany, że najpóźniej po najbliższych wyborach podzieli Pan los kierowcy, którego Pan zwolnił dyscyplinarnie.



Kosiarski i Martyn wyłącznie odpowiedzialni za podwyżkę cen wody i ścieków

3 06 2017

Wydarzenia ostatniej sesji rady miejskiej z pewnością będą przedmiotem jeszcze niejednego wpisu. Warto jednak jeszcze raz wspomnieć o podwyżce cen za wodę i ścieki, tym razem w kontekście odpowiedzialności za tą podwyżkę. A ta niewątpliwie spada tylko i wyłącznie na dwie osoby: Prezesa PGKiM Marka Martyna oraz Teodora Kosiarskiego burmistrza Łęcznej. Dlaczego?

A no dlatego, że pierwszy z wymienionych przygotował taryfy, a co za tym idzie podwyżkę, natomiast drugi taryfy te weryfikował i zrobił to pozytywnie, a więc zgodził się na podwyżki. Zapytacie pewnie, a co z radą miejską? Otóż do tego zmierzam.

Rada miejska zgodnie z ustawą może odmówić zatwierdzenia taryf jedynie, gdy te będą niezgodne z prawem. W innym przypadku sprzeciw rady będzie bezskuteczny. Dlatego też radni Wspólnej Sprawy co roku ochoczo głosują przeciwko podwyżkom, dlatego że ich sprzeciw i tak nic nie znaczy, ale przecież później można napisać w urzędowym biuletynie, że radni byli przeciwko.

Dlatego, żeby sytuacja w tym roku była jasna i klarowna, po ponad godzinnej dyskusji na temat wody i ścieków złożyłem wniosek formalny o zdjęcie tego punktu z porządku obrad sesji, aby radni nie podejmowali uchwały w sprawie zatwierdzenia taryf za wodę i ścieki. Sytuacja absolutnie zaskoczyła niektórych radnych koalicji jak i samego burmistrza. Sytuację próbował ratować radny Matczuk, który chciał bym wycofał wniosek, a nawet chciał zgłosić wniosek przeciwny do mojego. Podtrzymałem swój wniosek, jeszcze raz powtarzając, że odpowiedzialność za podwyżki ponoszą wyłącznie Panowie Kosiarski oraz Martyn i nie widzę powodu, by rada miejska brała w tym udział. Ale posłuchajcie fragmentu dyskusji w tej sprawie:

wniosek-formalny-o-zdjecie-punktu-dotyczacego-wody-i-sciekow-z-porzadku-obrad-sesji

Radni przyjęli mój wniosek głosami: 19 ZA, 0 PRZECIW i 2 WSTRZYMUJĄCE SIĘ. Ostatecznie nawet radny Matczuk poparł mój wniosek. Tym samym odpowiedzialność za podwyżkę cen wody i ścieków ponoszą wyłącznie Panowie Martyn i Kosiarski. Po sesji kilku radnych koalicji podziękowało mi za złożenie tego wniosku. Rozumiem ich. Mimo, że nie mogą sprzeciwić się otwarcie niektórym pomysłom Kosiarskiego, to jednak w środku pojawia się u nich czasem iskra sprzeciwu. Dlatego podziękowałem im za poparcie, choć wiem, że gdyby głosowanie to mogło zatrzymać podwyżki zapewne większość z nich głosowałaby za Kosiarskim i podwyżkami. Jednakże warto pamiętać, że funkcję radnego sprawuje się dla i dzięki mieszkańcom, a nie Kosiarskiemu, który wielokrotnie udowodnił, gdzie ma zdanie i oczekiwania mieszkańców.