Kosiarski się tłumaczy, a Wy za to płacicie!
19 06 2015Nie od dziś wiadomo, że władza nie boi się niczego tak bardzo, jak patrzenia jej na ręce i przekazywania informacji mieszkańcom. Tym razem jednak Kosiarski kolejny raz przekroczył wszelkie granice i postanowił, że z podwyżek i nieróbstwa będzie tłumaczył się za pomocą Biuletynu informacyjnego urzędu, wydawanego właśnie za nasze wspólne pieniądze. Jakby tego było mało, ową publikację do Waszych skrzynek dostarczyli w godzinach pracy pracownicy urzędu miejskiego w Łęcznej. Tak się korzysta z publicznej kasy i przywilejów władzy.
Zauważcie jak bardzo zdesperowany musiał być dobry gospodarz, że na szybko za publiczne pieniądze dodrukował do Biuletynu informacyjnego 2 strony (ten niby załącznik oznaczony jest jako str 9 i 10 Biuletynu i stanowi jego integralną część) przeznaczone na tłumaczenie się i nieudolną próbę zdyskredytowania Informatora Lepszej Łęcznej. Proszę zauważyć, że Kosiarski ani słowem nie komentuje tekstów o zawyżonej diecie przewodniczącej, nierozstrzygniętego przetargu w PGKiM, który jest badany przez organy kontroli czy wniosku o odznaczenie go odznaką “zasłużony dla woj. lubelskiego”.
Zdesperowany “orzeł biznesu” wiedząc, że nie może powstrzymać procesu informowania mieszkańców próbuje wszystko sprowadzić do kłamstw i manipulacji. Ponownie nie wspomina, że wszystkie informacje przedstawione w Informatorze poparte są dokumentami, protokołami oraz oficjalnymi nagraniami z sesji lub komisji rady miejskiej. Wobec powyższego radni Lepszej Łęcznej nie boją się odpowiedzialności. Gdybyśmy choć raz napisali nieprawdę posypałyby się pozwy sądowe. Ale Kosiarski wie, że dokumentów tych nigdzie i nigdy nie podważy. Jedyne co mu zostało to żenująca polemika i pokrętne tłumaczenia. Nic nam nie może zrobić, a to jak możecie się domyślać frustruje go najbardziej.
Najśmieszniejszym, a zarazem budzącym politowanie aspektem jest ciągły zarzut ze strony Kosiarskiego o brak rejestracji tytułu prasowego za 40 zł oraz że Informator zmienia nazwę. Może nie zauważył, ale tytuł Informatora w tej kadencji jest niezmienny. Pamięć szwankuje, a teraz jeszcze i wzrok. Nie wiem jak mam jeszcze tłumaczyć zarówno Kosiarskiemu jak i Kuczyńskiemu, że nie wszystko co występuje w formie papierowej i skierowane jest do mieszkańców jest gazetą, a ten co to napisał dziennikarzem. Już raz Kosiarski doniósł w tej sprawie na Bartola i przegrał. Dalej jednak niereformowalni panowie dwaj z Placu Kościuszki z uporem maniaka wiedzą swoje i chcą z radnych zrobić dziennikarzy wydających gazetę. Idąc tym chorym tokiem rozumowania Kosiarski również powinien nazywać siebie dziennikarzem skoro publikował już nie jednego paszkwila pod moim i moich kolegów adresem. Jestem jednak normalnym człowiekiem i do głowy by mi nie przyszło nazywać Kosiarskiego dziennikarzem. Czy naprawdę któryś z gminnych prawników nie może udzielić mu porady?
Ale i na to znaleźliśmy sposób. Panie Kosiarski, proszę zabrać rzecznika i udać się na korepetycje do choćby studenta I roku prawa. Opłacimy je Panu. Może wtedy przestanie Pan głosić herezje. Jest taka niepisana zasada: Nie znam się, to nie zabieram głosu. Nie śmiałbym zabierać głosu w temacie hodowli koni, więc i Pan niech już zamilknie w kwestiach dotyczących prawa. Każde kolejne Pana wystąpienie przynosi temu miastu wstyd i ośmiesza je na arenie ogólnopolskiej. Czy naprawdę jest Pan taki niereformowalny?
Kategorie : blog