Burmistrzowskiej koalicji procedury nie obowiązują
24 09 2013Sprawa castingu burmistrza zakończyła się zgodnie z moimi przewidywaniami. Koalicja obroniła swojego “szefa”, ale w sposób, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z procedurą uchwałodawczą. A wszystko dzieje się po raz kolejny przy aprobacie przewodniczącej Borkowskiej oraz przy bierności prawnika Rady Miejskiej i wbrew zaleceniom Wojewody.
Przypomnę tylko, że radni zgodnie ze statutem dostali projekt uchwały autorstwa komisji rewizyjnej o zasadności skargi, stwierdzający że burmistrz zorganizował sobie poszukiwanie pracownika bez podstawy prawnej. Przez ponad miesiąc nikt z koalicji nie zgłaszał innego projektu uchwały w tej sprawie. Nie uczyniono tego także podczas sesji w punkcie “przyjęcie poprawek do porządku obrad”. Ale nagle przed głosowaniem uchwały (tak jak zapowiadałem) radny Bogusław Góral zgłasza wniosek o bezzasadności skargi czytając sobie tylko znane uzasadnienie. Nie przedstawił radnym nowego projektu uchwały, a kilkuzdaniowe uzasadnienie w formie nieoznaczonej kartki papieru radni dostali chwilę przed głosowaniem i to na wyraźny wniosek mój oraz radnego Pawlaka. Wśród radnych dało się słyszeć “a po co” - no tak, przecież koalicja dogadała między sobą wszystko, a jeśli nawet nie, to i tak można głosować w ciemno. Mało tego, radni zagłosowali za czymś czego nie widzieli, czyli nową uchwałą, ponieważ wniosek radnego Górala spowodował, że wcześniejszy projekt uchwały komisji rewizyjnej stał się bezprzedmiotowy, a nowego nie przedstawił. Według Statutu Gminy Łęczna nowego projektu uchwały nie mógł zgłosić jeden radny, a trzech. Oczywiście odpowiednie terminy też nie zostały zachowane.
O swoich zastrzeżeniach poinformowaliśmy przewodniczącą Borkowską, jednak pozostała niewzruszona. Według łęczyńskiej doktryny prawnej wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ponieważ dotyczyło tego samego punktu porządku obrad. Idąc tym tokiem rozumowania, można było przecież zgłosić projekt uchwały dotyczący zupełnie innej skargi, ponieważ punkt porządku obrad nosił nazwę “rozpatrzenie skargi”, ale jakiej - dowolnej?. Pomylenie z poplątaniem bez poszanowania jakiejkolwiek procedury uchwałodawczej. Wygrywa ten, kto ma większość i tak też stało się tym razem. “Szef” odetchnął z ulgą.
Najlepsze na koniec. Rada przyjęła uchwałę, której projektu nikt nie widział. Wygląda na to, że uchwała powstanie już po głosowaniu. Ale kto będzie jej autorem? Pojedynczy radny przecież nie może. Tak się Szanowni Państwo stanowi prawo w Łęcznej. Większość ma tu zawsze racje, bo ma władzę, a przecież raz zdobytej władzy… Ale ale, przecież te czasy już dawno minęły, niestety mentalność chyba pozostała.
Kategorie : blog